środa, 15 lutego 2012

POMOC

Wróciły odgrzebane czasy, te ciężkie dla wszystkich... 

Pomoc... Czym jest? Gestem dobrej woli? Poprawieniem swojego samopoczucia? Jak powinna wyglądać pomoc?...Czy należy zmuszać osobę potrzebującą do skorzystania z pomocy? Narzucać swoją pomoc? Czy robić to dyskretnie, tak aby potrzebująca osoba nie wiedziała o tym? Co jest ważniejsze: pomoc finansowa, wsparcie duchowe?... 
Pomoc - każdy interpretuje inaczej, inaczej do niej podchodzi, inaczej chce pomagać.

Nauczona doświadczeniem (nie małym i nie lekkim) wiem, że pomoc finansowa, nawet ta bezstronna, szczera i z najlepszymi intencjami (osoby pomagającej), nie daje tyle co zwykłe wsparcie, poklepanie po plecach, nawet jakieś dobre słowo. Nie musi być to mydlenie oczu typu "och, nie martw się, nic się nie stało" - bo jak coś się stało, to nie ma sensu temu zaprzeczać, niczemu to nie służy. 
Osoba w kryzysie DOSKONALE zdaje sobie sprawę, w jakiej jest sytuacji. Nie ma ochoty też wysłuchiwać tekstów "trzeba było... ja bym to, tak a tak... ile to wszystko nerwów kosztuje "; czy porady co by się samemu zrobiło gdyby się wtedy na tym a na tym miejscu było... 
Osoba załamana WIE to wszystko, bo to jej kryzys, bo to ona przede wszystkim musi z tym walczyć, bo to ona siedzi w tym 24h/dobę. Mimo, że innym wydaje się, że ten kryzys ich też dotyczy. 
Prawda jest taka, że dotyczy w BARDZO minimalnym stopniu i w BARDZO kierunkowym sensie. Osoby zewnętrzne są związane z kryzysem, bo albo zdecydowały się na pomoc finansową, i stresują się, że mogliby to czy tamto, ale pomagają; albo są najbliższą rodziną i z samego tego faktu się jakoś stresują; albo chcą pomóc ale nie potrafią.... itp itd... Ale na pewno, kryzys nie dotyczy tych orbitialnych osób. Kimkolwiek by nie byli i jakkolwiek by nie pomagali. 
Chyba najgorzej jest pomagać rodzinie, tej najbliższej rodzinie, bo podchodzi się do pomocy emocjonalnie przez, co nie widzi się prawdziwej możliwości pomocy. To powoduje chęć pomocy, w swój najlepszy sposób. Najlepszy wg tej osoby pomagającej! 
Czasami, może wydawać się to śmieszne, ale najlepszą formą pomocy, nawet w największym dołku jakimkolwiek (a za nim oczywiście i psychicznym) jest - po prostu BYĆ! Być z osobą w kryzysie, nie wypominając jej grzechów, nie pocieszać, nie robić wszystkiego za tą osobę - po prostu być. To chyba najtrudniejsza forma pomocy! Bo z jednej strony, o ile osoba pomagająca w ten sposób, ma możliwości, chciałaby pomóc ulżyć w kryzysie, musi wstrzymać swoje chęci, i jest zmuszona patrzeć na cierpienie. 

Tamten czas odbija się dla nas wciąż czkawką. Jeszcze długo będziemy otrzepywać kurz z nieodpowiednich decyzji. Wiele osób i bliskich i dalszych, w taki czy inny sposób próbowały nam pomóc, w sposób który uważały za najwłaściwszy. Tylko jedna osoba, okazała się prawdziwą pomocą. Oddała nam siebie, żeby potem od nas odejść, ale zmuszając nas do radykalnych, samodzielnych decyzji. 
Choć informacji o tej osobie już dawno nie miałam. Doszłam do wniosku, że ta osoba poświęciła wieloletnią przyjaźń. Rzuciła na szalę zaufanie, szczerość, miłość (?!?)... żeby dać nam "po pysku", wylać na nas "wiadro LODOWATEJ" wody. W wyniku tego doszło do gwałtownych, nieoczekiwanych zdarzeń, które ostatecznie spowodowały, że wciąż jesteśmy małżeństwem i razem możemy cieszyć się z Zetki, nasza miłość do siebie wzajemnie jest chyba jeszcze mocniejsza, jesteśmy silniejsi będąc razem, nauczyliśmy się ze sobą od początku rozmawiać... 
Ale już bez tej osoby w gronie naszych znajomych/przyjaciół.

Teraz jestem Ci... bardzo wdzięczna za wszystko, co dla NAS zrobiłeś!! Dziękuję!!

2 komentarze:

  1. Jest to czasami straszne i piękne zarazem, ile można/trzeba poświęcić dal szczęścia innych....

    OdpowiedzUsuń