poniedziałek, 17 grudnia 2012

Szary... E.L.James

Przeczytałam. I mam swoje zdanie.

Książka wywołała wielkie poruszenie w świecie. Na forach czy blogach przeważają negatywne czy wręcz bardzo negatywne opinie o tej książce. 

No cóż. Pójdę pod włos- mi sie podobała! I już! Tak po prostu! 

Według opinii masowo wypływających na necie, jestem mało wymagającą, zasuszoną gospodynią domową, bez ambicji... Tak oględnie i w bardzo subtelny sposób można streścić to, jak zostały podsumowane osoby, którym ta książka się spodobała...

No cóż. Wiele wypowiedzi było napisanych przez osoby, które nawet nie czytały samej książki, tylko streszczenie czy recenzję innych. 

Przyznaję, książka nie jest dziełem wybitnym. Nie jest to nic z tematyki poważnej, którą preferuje tak wiele osób (ciekawe czy w ogóle czytają jakiekolwiek książki). Przyznaję, to erotyk! Przyznaję, nie dziwię się, że facetom ta książka może się nie podobać. Faceci lubią mocne sceny- bij zabij czy ostry seks. A to nie książka sensacyjna ani nie pornol. Przyznaję, to proste, nieskomplikowane czytadło. Bez wielkich odkryć. 

Przyznaje, że obie części wciągnęłam i czekam na trzecią. 
Czyta sie łatwo, prosto i szybko. I tak! z wypiekami na twarzy. 

A co to za książka? To bajka. Bajka dla dużych dziewczynek. To współczesna wersja Kościuszka. Dziewczyna zakochuje się w najprzystojniejszym, najbogatszym, inteligentnym, będącym właścicielem rozszerzającej się na różne dziedziny korporacji, chłopaku. I on wprowadza ją w świat dorosłych, w świat bogatych i w świat zupełnie inny niż, spokojne, zwyczajne życie studenckie, jakie prowadziła.

Krytykuje się opisy scen łóżkowych...Zastanawiam się, czy osoby krytykujące uprawiają seks, albo czy jeśli uprawiają, to czy to jest seks taki na zasadzie "zrobię swoje co należy, po cichu, z wyrazem totalnego obrzydzenia na twarzy"... Krytykuje się, że bohaterka w chwilach uniesienia chichocze, czy używa śmiesznych, banalnych określeń. A co?? Wy, krytykujący, nie?? Bo ja przyznaję. Nie raz czy nie dwa, chichramy się, wygłupiamy, czy śmiejemy z siebie podczas seksu! O ła!!! Napisałam to!! Uprawiam seks! Będę potępienia!!! Na pewno! I do tego, uważam i przyznaję, że nie tylko na "wymuszonego ponuraka" ale i bawi mnie seks... Ale ze mnie potwór!!! .... 

I mam jeszcze inne pytanie do tych, co krytykują. Czy jeśli ktoś przeczyta lekką, łatwą i przyjemną książkę, bez wielkich tematów, bez naukowych dywagacji czy politycznych niesnasek, jest kimś gorszej kategorii??? 

Ja czytam książki o różnej tematyce. Czy to, że mam ochotę od czasu do czasu przeczytać coś, co nie ma nic wspólnego z poważnymi i szanowanymi przez ogół tematami, jestem gorsza?!? Gówno prawda!!! Bo, nie wierzę, że te wszystkie osoby, które tak bardzo krytykują tą książkę, czytają zawsze i tylko książki popularno-naukowe. 
Takie ściemy-  to nie mi!! 

I jeszcze doleję oliwy do ognia...
Dowiedziałam się, że wśród moich znajomych, wiele koleżanek czytało czy czyta tą podłą, haniebną książkę. I, o dziwo, tym dziewczynom też się bardzo podoba. Też wchłaniają książkę. 

Pogrążam się, prawda? Nie dość, że przeczytałam, nie dość, że mi się podoba, nie dość, że...uprawiam seks, to jeszcze ośmielam się napisać, że w moim otoczeniu są inne osoby, którym ta książka się spodobała. I co gorsza, w większości to nie są gospodynie domowe!!! To i matki i pracujące i bezdzietne kobitki, i studentki... 

A ja czekam na trzecią cześć tej bajki. Bajki dla dużych, niegrzecznych dziewczynek...


5 komentarzy:

  1. Kochana!
    Każdy ma prawo do swojego zdania w każdej materii, szczególnie tak osobistej, jak lektura. Jako osoba w tej dziedzinie wykształcona, muszę jednak coś napisać. Otóż ta książka ma bardzo bardzo niski poziom literacki. Jest przystępna, dzięki temu jest bestsellerem. Co prawda czytałam ją w oryginale i nie wiem, na ile tłumacz ją "poprawił", bo to przecież też możliwe, ale językowo i konstrukcyjnie ona jest po prostu kiepska. Zatrzymałam się na rozdziale opiewającym kontrakt pomiędzy nimi, bo stwierdziłam, że szkoda mojego czasu. Obejrzę sobie film, szczególnie chętnie, jeśli będzie tak obsadzony, jak się zapowiada. Do fabuły nie mam pretensji, nawet fajnie, że autorka otworzyła oczy i łóżka wielu dziewczyn, które być może dzięki niej poczują się pewniej i będą odważne, zamiast zgrywać dziewice orleańskie. Dlatego nie jestem jej zagorzałą przeciwniczką. Ale nie ona pierwsza i nie ostatnia podjęła tę tematykę, jej (a może jej menadżerom?) udało się sprzedać produkt. Jak? Podsycając kontrowersje! Podejrzewam, że ci, którzy najmocniej ją krytykują albo są zatrudnieni przez wydawnictwo, albo zazdroszczą sukcesu. Bo każdy mógł to napisać, bez warsztatu, wystarczył sam pomysł, mało oryginalny na dodatek. Każdy szuka w książkach czegoś innego. Jeśli Ty znalazłaś to, czego szukałaś, to, że tak powiem, good for you! ;)
    Pozdrawiam serdecznie,
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, że każdy ma swoje zdanie/upodobania itp. Tak samo zgadzam się, o czy też wyżej napisałam, że nie jest to ambitne dzieło. Chwyciłam za nią, właśnie z powodu nagonki, że to kiepskie, że to pornografia w książce i co mnie najbardziej zaintrygowało o, że gdziekolwiek by sie nie weszło - na recenzje, to wszyscy przypisywali tą książkę znudzonym życiem gospodyń domowym. A z doświadczenia widzę, że to kompletna bzdura i albo to, ci ktytykujący ludzie nie chcą się przyznać, że przeczytali bo coś... Albo mają jakieś kompleksy...
      Mi ta książka krzywdy nie wyrządziła. Rozluźniłam się czytając coś totalnie prostego i niepotrzebującego angażować mózgu, który codziennością domową jest wyczerpany ;)

      Usuń
  2. Aaa... Nawet nie wiedziałam, że ma być film. Ale mnie to akurat nie interesuje, bo jakoś nie widzę sensu oglądania ekranizacji tego typu książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepiej bym tego w słowa nie ujęła... Tyle jest negatywnych opinii a jakoś dziwnym trafem sprzedała się w większym nakładzie niż ostatnia część HP.
    Uwielbiam czytać a już dawno nie spotkałam się z tak dobrą książką. Co z tego, że ten utwór ma "bardzo niski poziom literacki"? Przecież chodzi o to aby czytało się łatwo i przyjemnie... A ta powieść baaardzo wciąga i niesamowicie działa na wyobraźnię. Wypieki na twarzy zostają jeszcze przez kilka dni...;) Myślę jednak, że duże uznanie należy się dla tłumacza. Przejrzałam wersję angielską i rzeczywiście muszę przyznać, iż język jest dość prostacki. Niemniej jednak nie mam zamiaru czekać na tłumaczenie trzeciej części i przeczytam ją po angielsku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam i zgadzam się. Fakt, nie jest to literatura wysokich lotów, ale co z tego;) Czasem przy książce chciałoby się poprostu odpocząć. Daga

    OdpowiedzUsuń