czwartek, 29 marca 2012

matka wariatka o sztuce

Kiedyś podczas rozmowy z kimś na temat sztuki, tego co mi się podoba, a co nie, osoba stwierdziła, że mam mroczną duszę. Takie poważne "oskarżenie" pod moim adresem, tylko dlatego, że podobają mi się takie, a nie inne obrazy?!? 
Lubię obrazy wyraziste. Nie jestem znawcą sztuki. Nie jestem artystą. Nie mam nawet żadnego zacięcia plastycznego/ artystycznego. Jestem szarą personą. Zwykłym ludkiem jakich miliony na ulicach. Jednym podoba się to innym tamto. Mi się podoba, ot "mroczna" sztuka... Ale czy to znaczy od razu, że moja psychika jest spaczona? Że jestem ewentualnym mordercą? zboczeńcem? psychopatą? Czizysss 
Te dwa obrazy chciałabym mieć u siebie w domu! Albo jakieś dobre reprodukcje. To moje najulubieńsze obrazy :) 
Pierwszy to...


 Nie muszę chyba przedstawiać tego dzieła ;) Może sama sobie zapiszę, żeby pamiętać co i czyje to to, jak będę stara i pomarszczy mi się za nadto mózg ;) "Krzyk" - Munch'a :)

Drugi to, obraz równie znanego artysty. Vincentego van Gogh'a... "Kruki nad łanem zboża". Boski obraz!! Mam wrażenie, że w pełni oddaje życie - moje życie. Już już jest pięknie, ale wciąż muszę pamiętać, że w każdej chwili może zerwać się wiatr i przywiać prawdziwe burzowe chmury i... całe stada wygłodniałych kruków...



Mogłabym zapełnić ścianę obrazami Salvadora Dali.
Przez zaznajomione osoby zajmujące się sztuką na co dzień ( na fejsie - gurupa.pl) i dzielącymi się swoimi artystycznymi kontaktami, zapoznałam się z tym co robi, nieznana do tej pory przeze mnie, Marianna Stelmach. Jej prace BARDZO mi się podobają. Te dwie prace zobaczyłam właśnie na fejsie u znajomych i wywarły na mnie GIGANTYCZNE wrażenie:



Tak samo, bardzo podoba mi się plakat reklamowy spektaklu Phantom", na który wybieramy się w sobotę :) Ma coś w sobie. I chyba dlatego wybrałam ten spektakl, jako pierwszy w maratonie ukulturowiania się :)


A wzięło mnie na temat sztuki, bo... Jadąc autobusem zostałam zbesztana przez babcię!!! Serio serio. 
Przykro mi strasznie, że w autobusie gdzie miejsc jest sporo wolnych, zajęłam jedno. Przykro mi, że jestem w ciąży i to takiej, gdzie siła grawitacji mojego brzucha jest o wieeeeele większa, niż sama bym chciała. Gdzie przejechanie/przejście od przestanku do przestanku, powoduje u mnie zadyszkę jak po maratonie. Że czuję, jak brzuch napina się, twardnieje i robi mi się słabo! Przepraszam za to i za to, że zajęłam TO właśnie miejsce!! Myślałam, że babcię dodatkowo obiję siatką z zakupami jaką miałam (JA!!) na kolanach. Na kolanach, bo zrobiłam jej miejsce wolne obok mnie! Mimo, że kilka wygodniejszych miejsc dla staruszki było wolnych. Ale nie, głupie babsko uparło się i nie ma zmiłuj. Jeszcze się nasłuchałam, jaka to młodzież dzisiaj jest niekulturalna. Od tych nowoczesności nie mają za grosz siły i zajmują miejsca, gdzie powinni siedzieć starsi. Kiedyś tak nie było. Kiedyś po szkole trzeba było rodzicom pomagać w polu... Itp itd... Jedynym pozytywnym akcentem, jaki udało mi się wyłapać z sepleniącej się, plującej i jąkającej staruchy, to chyba całkowicie nieświadomy komplement od niej dla mnie... Że ja młodzież, że szkolna młodzież :D Mimo tego pomarszczonego, zaplutego babska - to było miłe :)
Ale nie dałam się sprowokować. Odcięłam się od niej totalnie bezczelnie tą "nowoczesnością" - i włączyłam muzykę z telefonu, włożyłam słuchawki i się odwróciłam w stronę okna. Bezczelna małolata ze mnie, co? :P 
Ale jeszcze nie postawiłam kropki nad "i"... Babcia, na szczęście dla mnie i mojej chęci "zamknięcia" jej gęby, jechała dalej ode mnie. Jadąc tak obok tej starej zołzy, odpięłam kurtkę. Nic nie było widać, bo kurtka duża i luźna. Na kolanach siatka z zakupami... Autobus zaczął podjeżdżać na mój przystanek. Zaczęłam się zbierać. A babcia " trzeba było siadać, jak już wysiadasz?" - jechałam 15min autobusem- rzeczywiście to "JUŻ". Wtedy zarzucając brzuchem do góry, rozrzucając kurtkę, wstałam. Wypięłam brzuch do przodu jak tylko mogłam! Babka zrobiła taaaaakie oczy O_O.... Stara zgryźliwa tetryczka nagle zmieniła ton... "już panią puszczam, proszę, nie powinna pani dźwigać w ciąży, już już niech pani poczeka aż ta młodzież wyjdzie, bo jeszcze pani brzuch ścisną"... Płakałam ze śmiechu! Ot i z niewychowanej młodzieży zostałam panią-matką. Ale mina kobiety jak zobaczyła brzuch była bezcenna. Może takie babsko czasem pomyśli nim zacznie pluć na "niewychowaną młodzież"... Chociaż... podejrzewam, że takie stare pomarszczone mózgi już nie mają siły na myślenie, jeśli za młodu nie były "naumiane" myślenia... 

1 komentarz:

  1. eh, szkoda gadac, nie ma sily na takie. pamietam kiedys jechalam z pracy - za czasow studiow w Poznaniu pracowalam czasem w firmie graficznej, przygotowywalismy stoiska na targach, to bylo dzien przed targami, skonczylismy o 8 rano, 24 godziny po rozpoczeciu, praca fizyczna, bieganie po halach, stres its. Wsiadlam do tramwaju i bylam nieprzytomna, chyba nawet mi sie przysnelo. I baba taka mnie lokciem traca, bo co ja bede siedziec, a ona stac. ja nie mielam sily wstac. i olalam ja. zreszta, jak widze te dewoty wbiegajace do autobusu z reklamowka z jakiegos firmowego sklepu, ze swiezo zrobiona fryzura, to nie wstaje, jak ma sile klapac jezorem na niewychowana mlodziez, to niech stoi. a ustepuje nawet mlodszym od siebie, czy facetom, jesli widze,ze trzyma torby, albo cos co nie pozwala ustac w pionie, no problem, ale chamstwa nie zniese. dobrze, ze ja olalas, gratulacje smarkulo!!!! :)))

    OdpowiedzUsuń