Zbliżają się Mikołajki. Robicie dzieciom prezenty? A sobie robicie? Może jakieś książki? ;)
Od września do teraz przeczytałam kilka książek. Wszystkie
to...trylogie. Teraz też wzięłam się za książkę...która jest z serii
trylogii.
Zacznę od początku :)
Do pierwszej trylogii zachęcił mnie On. On więcej korzysta z
audiobooków. Słuchając w drodze...gdzieś...wciągnęło mnie. Ale nie
jestem zwolenniczką audiobooków. Wbrew pozorom nie umiem się na nich
skupić. Czytam w swoim tempie, czasem lubię wrócić do czegoś co już
przeczytałam, zaznaczam ulubione fragmenty. W audiobookach tak się nie
da. Więc zaopatrzyłam się w ebooka ;)
Jednego, drugiego i trzeciego...sagi Millenium Stiega Larssona.
Świetna!!! Oczywiście wg mnie. To książki z wątkiem kryminalnym. Akcje
rozgrywają się w mojej ukochanej części Europy- w Skandynawii. Wciągają.
Bardzo. Już, już ci się wydaje, że rozgryzłaś zagadkę, a tu nowy trop,
nowe znaki zapytania... I tak do końca. Każda z części to inne zagadki
kryminalne, prowadzone przez tych samych bohaterów. Książki jak
najbardziej dla faceta i dla babki- o ile ktoś coś takiego lubi :)
Dla przypomnienia, saga Millenium składa się z książek:
1. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
2. Dziewczyna, która igrała z ogniem
3. Zamek z piasku, który runął
Byłam w rozjazdach jak czytałam. Mimo, że uwielbiam zapach tradycyjnych
książek. Lubię czuć fakturę kartek. Tak podczas tych karkołomnych wypraw
okołorodzinnych pokochałam ebooki!! W czasie gdy Zetki, Kudłatej i moją
szafą była podróżna torba, nie mogłabym sobie pozwolić na odrzucane
kolejnych tomiszczów. A tak- wszystko elegancko na półce, można wertować
i wracać do wcześniejszych stron, można zaznaczać ulubione fragmenty.
Tylko wszystko to jest w i tak branym ze sobą sprzęcie: iPad, laptop,
iPhone... To jest bardzo wygodna forma książki dla podróżnych, dla tych
co dużo czytają a nie chcą pakować dodatkowych kilogramów w bagaże.
Dodatkowym atutem ebooków jest to, że nie potrzeba teoretycznie
oświetlenia dodatkowego. A to ważne, zwłaszcza gdy śpi się w jednym
pokoju z dziećmi :)
Kończąc Millenium byłam u rodzinki. Tam sis poleciła mi książki, które
tematycznie są z innej bajki. Też trylogia. :) Zaczęłam u niej czytać
serię Igrzysk śmierci Suzanne Collins! To książki science-fiction. Choć
trochę przeraża, że to wcale nie musi być fiction... Straszna wizja
świata. Do czego może doprowadzić chęć władzy, stłumienia buntu i masowe
zachłyśnięcie się wszelkimi, już teraz tak popularnymi, programami w
stylu reality tv... Książki czytałam, a raczej połykałam. Główna
bohaterka, była tak irytująca... Aż wkurzało, że to ona jest głównym
bohaterem. Jedyne co mi się nie podobało to samo zakończenie. Takie
przewidywalne i w amerykańskim stylu. Ale nie napiszę jakie :)
Na tą serię składają się książki:
1. Igrzyska śmierci
2. W pierścieniu ognia
3. Kosogłos
Później wzięło mnie na starą sagę rodzinną. Znałam w sumie tylko
pierwszą część i dopóki nie zakupiłam jej ostatnio i wtedy dowiedziałam
się, że są jeszcze dwie części. A jeszcze niedawno, że jeszcze dwie, o
których też nie wiedziałam. To smutna saga. Tragiczna. O rodzinie, o
zdradzie rodzicielskiej, o zemścić, o tym jak przeszłość ma silny wpływ
na teraźniejszość i jak może strasznie namieszać w przyszłości, mimo
największych chęci i prób wycięcia jej z pamięci. A saga ta jest
napisana przez V.C. Andrews:
1. Kwiaty na poddaszu
2. Płatki na wietrze
3. A jeśli ciernie
Te trzy przeczytałam. Dwie mnie bardzo wciągnęły. Trzecia była dość
męcząca. Fabuła nie była zła, ale forma w jakiej została ta książka
napisana... Daje wiele do życzenia. Mi się to strasznie dłużyło... A
jeszcze jest:
4. Kto wiatr sieje
5. Ogród cieni
Szczerze mówiąc ta trzecia książka zniechęciło mnie do sięgania po
kolejne... Chociaż pierwsze dwie części bardzo wzruszały. Zwłaszcza jak
się jest samemu już rodzicem...
Teraz zaczęłam czytać kolejną książkę- jak się oczywiście okazało, to
też seria. Głośno o niej teraz! Budzi sprzeczne emocje. Na pewno jest
kontrowersyjna. Podzielę się z Wami moim zdaniem jak skończę czytać :) A
biorąc pod uwagę, że zaczęłam wczoraj i jestem w połowie... Szybko się
podzielę ;)
(Już pierwszy tom wchłonęłam)...
Bywa tak, że od dzieci WYMAGA się czytania, zwłaszcza lektur w szkole. Zrozumiałe jest dla mnie to, że wymagają tego nauczyciele. Ale po co wysilają się rodzice, którzy nigdy nie chwycili za książki?!? Dziecko widzi, że to nie jest coś "normalnego" i się buntuje.
U mnie w domu zawsze się czytało książki. W zależności od płci i wieku były to i książki popularno-naukowe,historyczne, "zwykłe" powieści po tak niesmaczne Harlequiny. Sama swego czasu też się naczytałam tych, kieszonkowych bajeczek o wielkiej miłości :) Nie wstydzę się tego. Do dziś jednak moja ulubiona kategoria to książki historyczne z okresu II Wojny Światowej i sensacyjne i przygodowe. Ale ogólnie jestem prawdziwym molem książkowym i pochłonę każdą dobrą książkę :)
Zaraziłam tym Jego. Czytał, ale nie tak jak teraz. Choć teraz z braku czasu więcej słucha ;)
Zaraziliśmy książkami też Zetkę. Uwielbia klasykę - Tuwima i Brzechwę. Jej pierwszym najukochańszym wierszykiem, którym tłukła i wałkowała, aż nauczyła się na pamięć to "Żuk. Doszło do tego, że recytując interpretowała po swojemu :) Uwielbia jak się jej czyta książeczki, bajki, których szybko się uczy na pamięć i później rodzice muszą wykazać się kreatywnością... Bajka ma mieć inne wątki, ale postacie są wciąż te same. Mam olbrzymią nadzieję, że Kudłata też pokocha książki. To taka fantastyczna odskocznia od codzienności.
Jeju, "Żuk" to taki segregacjonistyczny wierszyk! :) uświadomiłam to sobie, kiedy pierwszy raz czytałam z Lenką. Bardzo dźwięczny jednak, jak to u Brzechwy. Nie chcecie naszego Tuwima? Może traficie w "nasz" cytat :)
OdpowiedzUsuńDo mnie dotarło, będąc mamą, jaki ten wiersz jest rasistowski!! ;) Biedronka z Muchomorkiem być może, ale żuk tylko z żukiem.... ;-P
UsuńZa Tuwima dziękujemy. W pierwszym odruchu, jak widziałam konkurs, chciałam wziąć udział. Ale rozsądek jednak mnie pohamował. Niech inni mają szansę. Ja nie potrafię zliczyć ile różnych wersji książeczek Tuwima i Brzechwy mamy :) Od pojedynczych wierszyków obgryzionych przez śliniącą jeszcze wówczas Zetkę, po piękne wydania w sztywnych okładkach z całą kolekcją wierszy. Część rozwieźliśmy żeby ulubione bajki były wszędzie tam gdzie jeździmy. :)
Ja jestem teraz w trakcie czytania książki "Wdówki futbolowe". Dostałam w prezencie, od koleżanki. Prezent był bez okazji. Po prostu tytuł książki opisuje mnie...bo jestem właśnie taką futbolową wdówką (mąż jest trenerem). Kurcze i tak ją czytam i skończyć nie mogę, bo jakbym o sobie czytała...i tak mnie to wku...irytuje, że nie jestem w stanie pociągnąć jej do końca.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się, że jak Mati będzie większy będzie lubił, jak mu czytam. Choć jak patrzę na niego to jestem więcej niż pewna, że to oleje :)
:) Nigdy nic nie wiadomo z facetami ;) Może jako nastolatek nie będzie przejawiał miłości do książek. Ale później?? :)
Usuń