wtorek, 23 października 2012

Kudłatej postępy

Nie ma to tamto ;) 
Od samego rana Kudłata zawzięcie ćwiczyła przewrót z plecków na brzuszek :) Sapała, stękała aż zaczęła się irytować i krzyczeć! Serio! To charakterne stworzenie, jak coś nie pasuje, to krzyczy. Płakać też umie, ale w innych okolicznościach wykorzystuje łzy ;) 
Przy tak intensywnie rozpoczętym dniu, organizm zaczął jej pomagać... Dwa razy z rana pozbyła się śmierdzącego balastu... Wyciskała...ale nie sztangę ;) z tego wysiłku aż... śmierdziało ;-) Nie dość tego gniotła, cisnęła brzuszek, że musiałam ją przebierać co chwilę, bo to co dołem nie wycisnęła, to górą się przelewało!
A jak już oddała mamie co kryła w sobie, lżejsza i pełna nowej determinacji, po krótkiej drzemce, znów zaczęła ćwiczyć. No i udało się!!! Przefyrtnęła się na brzuszek. A jaka dumna z siebie była! 





A sam akt przywrócenia się na brzuszek...uwieńczyła siarczystym "bąkiem" i ulewką na swoją matę edukacyjną...
No cóż początki bywają...ciekawe ;)

Sam pierdek, mógłby konkurować z turbodoładowaniem  jakie włączył wczoraj, na przejściu dla pieszych, pewien pan... Szłam odebrać Zetkę z przedszkola. Miałam "muzykę" na uszach. Głośno, ale nie tak, żeby inni byli zmuszeni do wspólnego słuchania. No i nie na tyle głośno, żeby zdołało zagłuszyć dupne wydechy tego potężnego faceta. Odwrociłam się i powiedziałam mu " Na zdrówko". Wiecie... Jego turbo miało potężną moc!!! Tempo jakie nabrał pan, pozwoliłoby mu wygrać nie jedne zawody w szybkim chodzie!!! Ale musiałby popracować nad make-up, bo czerwone plamy na całej twarzy, wyszły szybciej niż postawienie pierwszego kroku po włączeniu turbodoładowania ;-)

A popołudniu, mnie prasowała M w Bonsai! Ale co tam, że prasowała... Nie pamiętam kiedy płakałam tak ze śmiechu. Obie płakałyśmy. Jak wpadłyśmy w głupawkę... 

Po dawce śmiechu i zabiegów na ciało, wybrałam się piętro niżej... Do Miasta Kobiet. 
Opieprzyłam Jego i już zaczyna trzeci tydzień z Centrum Odchudzania Gacy!! I już widać efekty. Tak być nie może!! Że On będzie piękny, szczupły i młody duchem, a ja tylko młoda duchem!! 
Jak On daje w końcu radę, to ja pociążowe sadło też muszę jak najszybciej wykończyć. Choć z drugiej strony... zima idzie, a w tych rejonach to nawet bardzo syberyjskie klimaty przybiera... Ale NIE! W szafie czekają moje ulubione dżinsy! Tej zimy, albo wiosny MUSZĘ w nie wejść. Nie wbić się na chama, ale swobodnie wejść! Czyli, że jakby nie było... 10kg ocieplaczy naturalnych muszę ściągnąć ;)
Jutro zaczynam zajęcia indywidualne z trenerem, w piątek spotkanie z dietetykiem. 
Będzie się działo!!!...    

1 komentarz:

  1. Kudłata daje radę :)
    Ja Matiego matę edukacyjną musiała wyrzucić, bo tych plam po ulewaniach nie mogłam doprać.
    Mówisz, że odchudzanie zaczynasz? Super! Trzymam kciuki, abyś ulubione dżinsy wciągnęła na siebie jak najszybciej.
    Co do trenerów personalnych...liczę na to, że trafisz na jakiegoś z ambicją, któremu faktycznie będzie zależało na tym abyś osiągnęła super efekty.
    Informuj na bieżąco jak Ci idzie! :):)

    OdpowiedzUsuń