piątek, 27 lipca 2012

Pamięć

Jedna data, jedna rodzina, jedno wydarzenie.
podekscytowanie, radość, stres, może gwarno, psotnie, wesoło...

Drobne, codzienne zdarzenia,  które pozostaną wyryte w pamięci- na zawsze. W mniejszy, większy i ogromny sposób zmienią coś w życiu rodziny.


Ile trwa "zawsze"?  Czy zawsze chce się mieć pamięć?  Czy pamięć jest ważna?


Wieczór wcześniej- wspólna wczesna kolacja rodzice i ich trójka dzieci...No może przy kolacji jest tylko dwójka dzieci, ze wzg na malutki (roczny) licznik trzeciego. Omawiane strategii. W korytarzu czekają zapakowane torby. Na dziecięcym plecaku leży niedbale rzucony miś-przytulak. Z drugiej torby wystają pieluszki. Na szafce leży smoczek, obok jakiś samochodzik, może ze złamanymi drzwiczkami od strony pasażera... Podekscytowane rodzeństwo nie może zasnąć wciąż szeptając, co będą robić. Najmłodsze z łóżeczka, tylko słucha. Wciąż nie ma możliwości wtrącenia swoich "3 groszy" na tematy podjęte przez starsze rodzeństwo. Wsłuchuje się w głos, intonację, ton... Zasypia. Śni o bracie i siostrze, o nowych wyrazach jakie poznało, o delikatnym dotyku maminej dłoni na policzku, o spokojnym głosie taty.

Mąż z żoną lekko, jak to przed rodzinnymi wyprawami bywa, poddenerwowani, sprzeczają się w salonie o drobiazgi. Na ścianie wisi zdjęcie- ich roześmiane twarze. Szczęście. Miłość. Fotografia ślubna. Na szafce, w ramkach zdjęcia dzieci. Każde osobno. Pierwsze urodziny. Pierwszy dzień w szkole. Pierwsza szpara między ząbkami.
Zbliża się taka pora, kiedy i dorośli postanawiają się położyć. Już wszystko wiadomo. Kto prowadzi pierwszy, kto szykuje śniadanie, kto dziećmi się zajmuje. Ogarnia ich wieczorny spokój. Kładą się do łóżka. Ona przytula się do niego. Czując jego ciepło, bliskość, bezpiecznie zasypia. On odgarnia jej delikatnie włosy z czoła. Kocha ją. Kocha za to, że jest, za dzieci jakie mu dała. Za szczęście. Wtulając głowę w jej włosy, zasypia wchłaniając jej zapach.
Bardzo wczesny poranek. Znów delikatne poddenerwowanie, krzątanina. Ostatecznie wszyscy już siedzą w samochodzie. Chyba wszystko spakowane. Trzask zamykanych drzwi. Warkot silnika. Chrobotanie kół na żwirze. Dzieci zasnęły. Ze ściszonego radia leci utwór mający rozbudzić zaspanych kierowców.
Na dworze już dawno nocne chmury zostały zastąpione pięknym słońcem. Zwykła, typowo polska boczna droga. Pola, lasy... Na drodze nie wiele jest aut. Spokój, cisza! Zaczynają się wakacje.

Zaczyna się śmierć.

Gwałtowne szarpnięcie. Huk. Zgrzyt dachu o asfalt. Trzask złamanego drzewa. I znów cisza.
Miłość, szczęście, spokój...
Śmierć, smutek, niepokój...

Oczka się otwierają. "Przeczytaj mi mamo bajeczkę". To jedno z najważniejszych wspomnień o jakie pozostaną po mamie. Jeszcze nie wie, że już nigdy nie pokłóci się ze starszym bratem, że nigdy nie usłyszy płaczu młodszego. Jeszcze nikt nie powiedział, że nie wiadomo czy tata też może być wspomnieniem...


To w mojej rodzinie, 30 czerwca doszło do tragedii. Nie umiem wyrazić tego co czuję.

Strach!!!
Strach przed tym, że mogłabym już nigdy nie usłyszeć chichotu Zetki, nie zobaczyć drobnego ciałka Kudłatej, nie poczuć gorącej dłoni Jego na swoim policzku...
Nie potrafię myśleć o tym co musi przechodzić córeczka, co czuje ojciec. Nie umiem wyobrazić sobie tego co się czuje stojąc nad grobem własnych dzieci, ukochanej osoby. Czy chce się wtedy żyć dalej? Dla kogo- on musi, jeszcze ma córeczkę. Ona musi czuć to samo... Nocne koszmary. Ostatnie obrazy - bracia spali, oczy mamy w lusterku...

Strach!!!

Strach przed tym, że to ja mogę umrzeć. Nie być z Zetką pierwszego dnia w szkole, nie zobaczyć jej szczerbatego uśmiechu, nie usłyszeć jej pierwszych samodzielnie czytanych bajeczek. Nie widzieć pierwszego uśmiechu z ząbkami Kudłatej, nie usłyszeć jej pierwszego słowa, nie trzymać jej podczas pierwszych stawianych kroków. Strach przed niemożliwością przytula się do Niego, przed brakiem pocałunku na dobranoc, przed uśmiechem.
Patrzę na nich i czuję strach, że najważniejsze momenty w ich życiu mogłyby mieć miejsce beze mnie...

Może zacznę do każdego z osobna pisać listy...takie na zapas... Żeby przypominać im, że mnie z nimi nie ma fizycznie, ale duchowo, niezależnie od tego co się z nami "potem" dzieje, będę zawsze.  Może mam zostawiać im słowa miłości?...


Ból.

Strach.
Niemoc.

Kocham Ich troje ;-)) Pełnego spokoju Jego, postrzeloną Zetkę i terrorystkę Kudłatą.

Muszę pamiętać o powtarzaniu im o tym codziennie!! Bo nigdy nie wiemy, który pięknie rozpoczynający się dzień, pełen nadziei, planów, będzie naszym ostatnim dniem z tymi, których kochamy.

A u nich.. W pokoju wciąż stoi łóżeczko, w szafie wciąż są ubranka przygotowane do szkoły. W małżeńskim łóżku rzucona niedbale piżama.

W zlewie szklanki i talerzyki po ostatnim wspólnym posiłku. Ich rzeczy, ich zapachy... I ogromna, niewyobrażalna tęsknota...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz