poniedziałek, 15 kwietnia 2013

uwaga! jestem zła!

         Uwaga! Jestem zła!

Mam, delikatnie mówiąc, focha!
Twarz w grymasie głodnego i rozwścieczonego wilka, czerwona. Z nosa i uszu leci para I tupię nogą! Jak byk szykujący się do ataku!


Zastanawiam się, co kieruje takim podejściem...
Czy to starość, czy to upartość i ślepa wiara tylko w swoją wiedzę, czy może chęć złośliwego wypominania wszystkiego co nie tak, jako nasz i tylko nasz błąd...


Jestem tym zmęczona! Jestem zmęczona, bo cokolwiek by się nie robiło to i tak, to co my robimy wg nich będzie miało kiepski wynik.
Odkąd poznałam Jego, to był tym gorszym: źle matura, źle studia, zła dziewczyna - w końcu żona, źle życie, źle wychowywanie dzieci. Wszystko wciąż źle.
Dobrze jest tylko wtedy gdy jest dobrze. Jak jest słońce, wszyscy się śmieją, nikt nie choruje, nikt na nic się nie skarży. Mam wrażenie, że o trudnościach mówić nie wolno, bo to nasza wina. Nie możemy mieć swojego zdania, swojego planu, swojego pomysłu na to czy tamto. Ktoś inny może i zawsze, bez względu na to co będzie robić, będzie idealny i stawiamy jako przykład. Nawet jak zrobi/nie zrobi czegoś wg nich, to będzie tylko przykro, ale bez wytykania i próby wciskania swoich racji, które... No niestety, nie zawsze są właściwe już przez samo to, że nigdy wcześniej nie miało się do czynienia z takim czy innym problemem i nigdy nic na ten temat się nie dowiadywało od specjalisty czy choćby z literatury odpowiedniej.


Zła jestem jak cholera! Wściekła wręcz. Niedzielny poranek po przyjemniej wiosennej sobocie. Plany na niedzielę równie przyjemne i to pod kątem dzieci. A tu Jego humor skwasił się po rozmowie z Dziadkami. Jak skawsił się Jemu, to siłą rozpędu zaraz i mi, bo się nasłuchałam. Ale ma rację. Niestety.
To jest zauważalne nie tylko przez nas ale przez innych... Nie ważne. Nie o tym chciałam.
Jestem zła, bo wyszło na to, że jestem złą matką, ponieważ moje ośmiomiesięczne dziecię nie bardzo chce jeść co innego niż mleko czy kaszki. Tzn mieszankę bez mleczną i kaszki bez mleczne i bezglutenowe.


Nie wiem czy to wina tego, że my nie potrafimy wyjaśnić na czym polega problem Kudłatej, czy to po prostu to odwieczne piętno- źli!


Tym razem, odebrałam to jak policzek i to nie Jego tylko jakbym to ja dostała w policzek!


Za późno rozszerzam dietę Kudłatej! Diagnoza dziadków!
Ot, wielcy znawcy się znaleźli. Grrrr... Mam ochotę rzucać mięsem i to przyprawionym na ostro!!!!




Kudłata...
Jej przebieg zdrowia znacie. Opisuję ten koszmar. Wiem, że  w porównaniu z innymi problemami zdrowotnymi dzieci, to nie jest coś "strasznego". Mam jednak wrażenie, że przez większość społeczeństwa, zwłaszcza tego starszego i dodatkowo nie posiadającego żadnego doświadczenia, żadnej styczności z alergiami pokarmowymi, temat ten jest uważany za błahy czy wręcz "wymyślaniem problemów tam gdzie ich nie ma". Jednym słowem ignorancja!
Ten kto nie ma alergii czy kontaktu z ludźmi z alergiami chyba nigdy nie zrozumie, że to wcale nie jest takie nic...


Kudłata od urodzenia miała problemy. Wymioty, wysypka, poliki szorstkie jak tarka i czerwone jak cegła...
Szukanie odpowiedniego mleka. Bez zmian. Szukanie przyczyn... I są.
Dwie.

 
Pierwsza, która okazała się główną przyczyną i wysypki i wymiotów i braku chęci do jedzenia to- alergia na mleko. :/ Wiele dzieci to przechodzi. Trudno- trafiło też Kudłatą. Przynajmniej wiemy co dalej. Trochę to trwało, bo choroby a to Zetki, a to Kudłatej, czy moje. Ale ostatecznie Kudłata jest na Bebilonie Pepti. Zniknęły wszelkie wysypki i rumieńce. Skończyły się wymioty i ulewania w nadmiarze.
W tym samym czasie jak przechodziłyśmy na Pepti miałyśmy wyeliminować z diety gluten. I nie wiem czy to oba posunięcia spowodowały poprawę, czy jedno... Najważniejsze, że zadziałało.

 
W minionym tygodniu byłam po wyniki badań i na kontroli. Alergia na mleko - bezsprzeczna! Na szczęście celiakia jest wykluczona. Alergia na gluten nie! :/ Ale lepsze to niż celiakia. Kudłata na gluten reaguje natychmiast! Nie tak jak na mleko! Wystarczy, że podałam jej resztkę kaszki "7 zbóż na zdrowy brzuszek"- bo chciałam dobrze! A wysypka i to taka drastycznie swędząca, pojawiała się niemal w oczach! Teraz biegam po sklepach i czytam ulotki co jest i pokarmem bez mlecznym i bezglutenowym.


Jak Kudłata zacznie jeść owoce i zupki w miarę sprawnie. Bo jeszcze nie bardzo się przekonuje do nowości! Choć robię wg zaleceń lekarza i zostawiam Kudłatą sam na sam z miską z jedzonkiem... Nie bardzo...


Ostatnio zauważyłam i zamierzam w tą stronę iść z Kudłata, że z większą przyjemnością łapie za jedzenie w kawałku. W tym sensie, że zamiast zmiksowanego czy ze słoiczka banana woli jego kawałek w dłoni i sobie go podgryza. Kawałek flipsa kukurydzianego, albo gotowaną marchewkę - podgryza! Ale to dla mnie wciąż za mało. Dla innych- za późno... :/ Zupkę taką totalnie zmiksowaną rozcieńczam z wodą i przedwczoraj podałam jej przez butelkę... Wypiła trzy łyki... Potem zaczęła odrzucać butelkę a na koniec odwróciła się i...zasnęła!!!
Wiem, wiem, że nie powinno się podawać zupek w butelce! Ale od czegoś trzeba zacząć. Przyzwyczaić do innych smaków, kolorów. No i zawsze coś innego przemycić do żołądka ;) Wczoraj nie było żadnych objawów alergii, więc dzisiaj znów choćby trzy łyki zupki...
Pomalutku, powolutku.


Rozwija się prawidłowo. Może nie jest takim klopsikiem jakim była wszystkożerna Zetka. Zetka była zawsze ciut powyżej maksa w siatkach centylowych. Kudłata jest na granicy mini. Ale w normie! To nas przynajmniej nie stresuje! A, że jest niejadkiem? Trudno! W końcu przecież mleko się jej znudzi ;) A przynajmniej wiemy, że nie ma gena po babci, tacie jak Zetka na "size +" ;)


Drażni mnie po prostu jak ktoś udziela rad, w sprawach o których nic nie wie! I boli mnie, że uważa się mnie za złą matkę. Bo głodzę dziecko?!? Bo żałuję dziecku owoców, warzyw?!? Bo jestem za leniwa i nie chce mi się przygotowywać jedzenia dla dziecka i na łatwiznę- wciąż robię mleko?!? ...
Matka wariatka! Owszem!! Mam kryzysy- zgadza się! Mam czasem ochotę pierd...wszystko - nie raz nie dwa! Ale czy tylko ja jedna??!!??


Odebrałam zarzuty na własną klatę, bo przecież to ja siedzę w domu z Kudłatą i to ja w większości czasu jej żałuję nowinek żywieniowych. W końcu On pracuje i to nie mało!

2 komentarze:

  1. Magiera182 ( Marcin )15 kwietnia 2013 18:07

    Marta ale zła
    lepiej być daleko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) już się nie bój ;) Wróciłam z tenisa i całą złą energię na korcie zostawiłam ;)

      Usuń