piątek, 5 kwietnia 2013

coś do obejrzenia? a może do poczytania?

W ostatnim czasie obejrzałam dwa filmy, które były dość głośno rozpowszechniane/reklamowane itp. I jeden film taki, na spokojny wieczór odmóżdżający;)
Przeczytałam też kilka książek i jestem w trakcie czytania następnej. Jakby nie było książka to moja ucieczka z tego świata :) Więc książek mi nie brakuje i nie wyobrażam sobie, żeby choć kilku stron w ciągu dnia nie przeczytać. Takie moje uzależnienie.


Zacznę od mojej dziennej używki- książki.


Nie wiem, czy już wcześniej nie pisałam kiedy i kto zaszczepił we mnie tego mola...
Mól książkowy to robal trawiący duszę moich rodziców. Kiedyś więcej czytał Ojciec, ze wzg na to, że wg rodziny patriarchalnej, po zarobkowej pracy, miał czas. A moja Mama przy czwórce dzieci... No nie bardzo. Teraz gdy wszyscy wylecieliśmy z gniazdka Mama odżywa ;) Obecnie spełnia swoje malutkie marzenie, które daje jej wiele satysfakcji z samego  "robienia" i czyta. Teraz dużo :) Tata wciąż czyta. No i jak tu nie czytać, jak dom przypominał bibliotekę. Moje wspomnienie domu (nie miejsca- bo miejsc było tysiące) tylko tego "wewnętrznego" domowego klimatu - to właśnie książki.
Jedni w domach zbierali szkła inni kryształy, jeszcze inni prenumeraty gazet... Lub po prostu było pusto. U nas książki! Każdej wielkości, każdej szerokości i o każdej tematyce. Nie przesadzam! Nawet znaleźć tam można było poradnik gosposi myślę, że to z lat 80' ?!?...
Od encyklopedii, przez słowniki, książki kucharskie, beletrystykę po książki dotyczące różnych religii, książki historyczne, atlasy i lektury.
Książki to główny prezent jaki dostawało się od Babciuni. Do dziś Babcia obdarowuje nas książkami. Kiedyś to były eleganckie wydania lektur, a teraz szybkie czytadła do poduszki :) Ale książki!
No i jak tu nie utonąć w tych światach?!? Ja utonęłam i dobrze mi z tym! Uwielbiam poznawać innych ludzi ich światy, ich sposoby myślenia. I gwarantują to książki! Czasami są to książki, które nie wnoszą "górnolotnych" wartości, czasami są to książki bardzo poważne i długo pozostają w głowie, o ile nie zmuszają też do różnych przemyśleń.
Jestem prawdziwym molem książkowym. Mam nadzieję, że uda mi się tego robala zaszczepić też Kudłatej. Bo Zetka już ma zaszczepionego. Od małego, od niemowlaka czytałam jej klasykę dziecięcą. Nawet jak nie planowaliśmy dzieci, sama dla siebie kupowałam cenne dla mnie książki. Cenne bo o wartościach sentymentalnych i tych wyższych ;) I nie wstydzę się przyznać, że jako dorosła osoba często czytałam sobie Brzechwę czy Tuwima...

                            To taka mikro część naszej obecnej biblioteki :D
                              Zetce czytało się wszędzie i o każdej porze :)

Teraz czytam Kudłatej. Zetce oczywiście też, ale ta już chyba zna wszystko na pamięć. Mając dwa latka recytowała, RECYTOWAŁA, "Żuka". To był jej ukochany wiersz! A teraz: "Małpa w kąpieli", "Zoo", "Okulary", "Paweł i Gaweł"... Oj, co ja będę wymieniać :) Zetka nie tylko lubi słuchać, ona szybko uczy się na pamięć! Bardzo szybko! I wiersze i słowa piosenek. Więc czasami bokiem mi wychodzi jak kolejny raz słucham tego samego w ciągu dnia ;)
Czas zaszczepiać dziada Kudłatej. ;)

Ale ale, miałam pisać o tym co ostatnio przeczytałam.

Ninni Schulman "Dziewczyna ze śniegiem we włosach" - coś ostatnio ciągnie mnie do pisarzy skandynawskich. Nie da się ukryć, że na razie nie zawiodłam się na wywodzących się z tamtych regionów kryminałów! Bo ta książka to też kryminał. Pisarka dość niedawno wypłynęła na rynku i to od razu z dużym uznaniem, właśnie za tą powieść.
Tutaj poznajemy urokliwą Szwecję, spokój i ciszę, które przerwane są, jak to w kryminałach, pewnymi zdarzeniami. I spokój i cisza ginie. Czyta się dobrze, do końca nie jest łatwo samemu rozstrzygnąć kto, co, kiedy... A zakończenie jest, patrząc na to co dzieje się w naszym realnym życiu, takie...codzienne. Straszne. A jednak proste. Zaskakujące. A powinno być takie oczywiste... Warto przeczytać!

Marta Obuch "Odrobina fałszerstwa" - kryminał? Sensacja? Komedia? A może książka z typu "literatury na obcasach"?... Tak naprawdę to wszystko po trochu. Jest to książka z intrygą, z policją, wymierzającą samemu sprawiedliwość mafią, ale jednocześnie pełna humoru. To jak rozmawiają ze sobą bohaterowie książki, jakie teksty puszczają do siebie...Nie jedna komedia mogłaby pozazdrościć :D Książka lekka, łatwa i przyjemna. Ale nie tylko dla kobiet! To lektura, po którą mogą sięgnąć bez wstydu też panowie :)
Marcin Ciszewski "www.1939.com.pl" - książka, którą On mnie zaciekawił słuchając w podróżach audiobook. Nie powiem, książka jest dobra! Z typu bardziej dla panów ;) Choć nie tylko ofkors ;) Jednak początek książki jest nieco...nudnawy i ciągnący się. Jak przebrnie się przez te wszystkie przygotowania, zapoznawania z bohaterami. Jak w końcu znajdujemy się, nie wiadomo dlaczego, na polach bitwy IIWŚ... Robi się gorąco i książka błyskawicznie zostaje wciągnięta! Dla tych co się nie najedzą tą jedną częścią, są kolejne! I zamierzam po nie sięgnąć. Bo strasznie jestem ciekawa czy wrócili do nas, czy zostali na zawsze "zacofani" ;)
Simon Beckett "Chemia śmierci" - uuuuu.... Książka dla ludzi o mocnych nerwach! Taka, którą jeśli by czytano, to grubo po 22!! I to nie ze względów scen łóżkowych ;) Tam chyba nawet takowych nie ma. Książka jest perfekcyjnie napisana!!! Włos się jeży już od pierwszej strony i uwierzcie mi groza tylko narasta! Niby jej nie ma. Niby wszystko jest ładnie opisane, grzecznie. Ale podskórnie czuje się, że wciąż coś jest nie tak, że zaraz, może już, coś się wydarzy... Z ciekawostek dotyczących tej książki, to zdradzę, że dowiemy się np jak wyglądają...etapy rozkładu zwłok! Tak dokładnie, z każdym robakiem wżerającym się w martwe ciało aż po nowe życie wychodzące z tego ciała. I jest to wiedza... Antropologa sądowego!! I...nie jest to kryminał ani sensacja! To rasowy thiller!! Wciągnęłam w jeden dzień... Musiałam...
A teraz... Teraz czytam "Wyznaję" Jaume Cabre. Szczerze powiedziawszy, a raczej napisawszy ;) to okropnie męcząca książka. Dobrze, że jest w formacie ebooka, bo gdyby to była papierowa wersja pogryzłabym i rzucała nią o podłogę, deptała... A potem znów biorę i czytam!
Są książki, które zaczynam czytać, ale ich nie kończę. Nie iskrzy między nami. Nasze światy nie chcą współgrać. Nie to nie. Kolejka jest długa. Czekają następne.
Ta książka... Jest IRYTUJĄCA!!! Czytam trochę i... Mam dość!!! Jest totalnie zakręcona w swej prostocie. Nie wiadomo co i kiedy się kończy i zaczyna. Czytam i narratorem jest mały chłopiec i nie wiedzieć kiedy w jednym zdaniu ten chłopiec już nie jest narratorem, bo jest po prostu narrator, a zaraz jesteśmy w innej epoce, wsród innych ludzi i teoretycznie czytam o zupełnie nie związanych z głównym wątkiem sprawach... To nie jest krótka lektóra... To prawdziwe irytujące tomisko! I mimo, że klnę i obiecuję, że to już koniec, dość, stop, next plizzz... To po kilkunastu minutach, czy nieco pózniej po prostu, znów łapię za tego dziada! I czytam. Bo intryguje tak samo jak męczy i irytuje! :)

A teraz zmiana tematu, bo pisanie o tej książce mnie już irytuje :)
Filmy.
Nie jestem bywalczynią kina. Nie jestem też jakoś specjalnie na bieżąco. Po prostu podzielę się z Wami moimi odczuciami o filmach, które obejrzałam.

1' "Pokłosie". I obejrzałam w ostatnim czasie jako pierwszy z trzech filmów i stawiam go na piedestale!!! Jest to film, który trzeba obejrzeć, ale trzeba być na niego psychicznie przygotowanym. Daje po głowie. Jest mocny! Jest bezpośredni! Jest odważny! I co najgorsze, jest prawdziwy! Choć wiele osób się tego wypiera, choć wiele osób chce wciąż widzieć zakłamany obraz Polski!
Do jasnej cholery!?! Czy Polacy to święte krowy?!? Nie bądźmy śmieszni, nie żyjmy w obłudzie i wiecznym zakłamaniu jacy to "my Polacy" jesteśmy genialni, idealni, bez skazy, wybrańcy... Czego, przeprasza?!? Chyba właśnie tego zakłamania, fałszywości i braku przyznawania się do błędów!!! Ten film te wady obnaża. Nie! Ten film te wady wydziera z Polaków i wywala je na widok publiczny!!! Tacy jesteśmy!!!
Łatwo mówić o tym jacy to podli, nikczemni, okrutni i nieludzcy byli Niemcy. Jak to mordowali Żydów. Łatwo mówić, że Żydzi sami na siebie też donosili. Przecież była policja żydowska itp itd... A Polacy to co?? Spokój, cisza i miłosierdzie?!? Hahaa... Taaa jasne! Tak samo kupowali, tak samo mordowali i... Tak samo jak inni Niemcy czy Żydzi potrafili pomóc. Wszystko tak samo! Owszem prowodyrami byli Niemcy! Nie da się tego zmienić. Jednak tak samo wśród Niemców, Żydów i Polaków byli ludzie o zniszczonej psychice, chcących władzy, chcących posiadać coś nie należało się im, chcących przeżyć; jak i tacy, którzy narażając własne życie, życie swoich rodzin, pomagali innym...
Odskoczyłam od filmu... No w sumie nie do końca, bo to film takie myśli nakręca. Film o prawdziwym obliczu, i tym lepszym i tym gorszym, nas Polaków!...

2' Drugi film... No cóż. Leci na łeb na szyję przy "Pokłosiu". I to ze względów na tematykę i na treść... Pewnie spodoba się nie jednemu facetowi... Jest dużo gołymi dup i seksu... A fil ten to "Sponsoring"... Był dość mocno reklamowany, że temat poważny (prostytuujące się studentki) i główna bohaterka Juliette Binoche...
Owszem temat ważny. Ale czy to przekazuje film?!? Według mnie nie bardzo. Wręcz nudzi i mnie tak z lekka zniesmaczył tym, że aż tyle jest tam seksu... Niby o prostytucji to powinno być oczywiste... Jednak mam wrażenie, że zdjęcia były ważniejsze niż to co chciano przekazać. Może nie bardzo zrozumiałam? Ale jeśli chce się coś przekazać, coś co ma być tematem do dyskusji, do prób naprawienia czegoś, to wg mnie powinno być bardziej...czytelne?!? A w tym filmie najbardziej czytelne były "sceny", bliskie wręcz filmom późno-nocnym ;) Obejrzałam do końca, licząc na to, że jakaś puenta, jakiś morał... I się zawiodłam. Kiepski...

3' Teraz w święta obejrzeliśmy film, o którym nawet nie wiedziałam, że istnieje :) "A więc wojna"- sensacyjna komedia romantyczna?... Ja bym tak to mniej więcej zaszufladkowała. Taki totalnie wyrejestrowujący film. Bez potrzeby jakiegoś większego wysilania mózgu, żeby wręcz nie powiedzieć, że mózg może spokojnie odpoczywać ;) Historia banalna- dwaj przyjaciele i współpracujący ze sobą agenci zakochują się w jednej dziewczynie. Jednym z nich jest wystylizowany goguś, który myśli że każda jest jego, a drugi po przejściach (że rozszedł się, że syn) bardziej nieśmiały i z tych "romantyków" ;) I jak wygląda "walka kogutów" o ta kurkę, którą gra Reese Witherspoon. Powiem tyle, że zakończenie nie jest takie oczywiste jakby się wydawało. Mnie zaskoczyło. :))

I na dziś to chyba wszystko. Dam znać czy nie zniszczyłam iPada czytając "Wyznaję" ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz