W ostatnim czasie obejrzałam dwa filmy, które były dość głośno
rozpowszechniane/reklamowane itp. I jeden film taki, na spokojny wieczór
odmóżdżający;)
Przeczytałam też kilka książek i jestem w trakcie czytania następnej.
Jakby nie było książka to moja ucieczka z tego świata :) Więc książek mi
nie brakuje i nie wyobrażam sobie, żeby choć kilku stron w ciągu dnia
nie przeczytać. Takie moje uzależnienie.
Zacznę od mojej dziennej używki- książki.
Nie wiem, czy już wcześniej nie pisałam kiedy i kto zaszczepił we mnie tego mola...
Mól książkowy to robal trawiący duszę moich rodziców. Kiedyś więcej
czytał Ojciec, ze wzg na to, że wg rodziny patriarchalnej, po zarobkowej
pracy, miał czas. A moja Mama przy czwórce dzieci... No nie bardzo.
Teraz gdy wszyscy wylecieliśmy z gniazdka Mama odżywa ;) Obecnie spełnia
swoje malutkie marzenie, które daje jej wiele satysfakcji z samego
"robienia" i czyta. Teraz dużo :) Tata wciąż czyta. No i jak tu nie
czytać, jak dom przypominał bibliotekę. Moje wspomnienie domu (nie
miejsca- bo miejsc było tysiące) tylko tego "wewnętrznego" domowego
klimatu - to właśnie książki.
Jedni w domach zbierali szkła inni kryształy, jeszcze inni prenumeraty
gazet... Lub po prostu było pusto. U nas książki! Każdej wielkości,
każdej szerokości i o każdej tematyce. Nie przesadzam! Nawet znaleźć tam
można było poradnik gosposi myślę, że to z lat 80' ?!?...
Od encyklopedii, przez słowniki, książki kucharskie, beletrystykę po
książki dotyczące różnych religii, książki historyczne, atlasy i
lektury.
Książki to główny prezent jaki dostawało się od Babciuni. Do dziś Babcia
obdarowuje nas książkami. Kiedyś to były eleganckie wydania lektur, a
teraz szybkie czytadła do poduszki :) Ale książki!
No i jak tu nie utonąć w tych światach?!? Ja utonęłam i dobrze mi z tym!
Uwielbiam poznawać innych ludzi ich światy, ich sposoby myślenia. I
gwarantują to książki! Czasami są to książki, które nie wnoszą
"górnolotnych" wartości, czasami są to książki bardzo poważne i długo
pozostają w głowie, o ile nie zmuszają też do różnych przemyśleń.
Jestem prawdziwym molem książkowym. Mam nadzieję, że uda mi się tego
robala zaszczepić też Kudłatej. Bo Zetka już ma zaszczepionego. Od
małego, od niemowlaka czytałam jej klasykę dziecięcą. Nawet jak nie
planowaliśmy dzieci, sama dla siebie kupowałam cenne dla mnie książki.
Cenne bo o wartościach sentymentalnych i tych wyższych ;) I nie wstydzę
się przyznać, że jako dorosła osoba często czytałam sobie Brzechwę czy
Tuwima...
To taka mikro część naszej obecnej biblioteki :D
Zetce czytało się wszędzie i o każdej porze :)
Teraz czytam Kudłatej. Zetce oczywiście też, ale ta już chyba zna
wszystko na pamięć. Mając dwa latka recytowała, RECYTOWAŁA, "Żuka". To
był jej ukochany wiersz! A teraz: "Małpa w kąpieli", "Zoo", "Okulary",
"Paweł i Gaweł"... Oj, co ja będę wymieniać :) Zetka nie tylko lubi
słuchać, ona szybko uczy się na pamięć! Bardzo szybko! I wiersze i słowa
piosenek. Więc czasami bokiem mi wychodzi jak kolejny raz słucham tego
samego w ciągu dnia ;)
Czas zaszczepiać dziada Kudłatej. ;)
Ale ale, miałam pisać o tym co ostatnio przeczytałam.
Ninni Schulman "Dziewczyna ze śniegiem we włosach" - coś ostatnio
ciągnie mnie do pisarzy skandynawskich. Nie da się ukryć, że na razie
nie zawiodłam się na wywodzących się z tamtych regionów kryminałów! Bo
ta książka to też kryminał. Pisarka dość niedawno wypłynęła na rynku i
to od razu z dużym uznaniem, właśnie za tą powieść.
Tutaj poznajemy urokliwą Szwecję, spokój i ciszę, które przerwane są,
jak to w kryminałach, pewnymi zdarzeniami. I spokój i cisza ginie. Czyta
się dobrze, do końca nie jest łatwo samemu rozstrzygnąć kto, co,
kiedy... A zakończenie jest, patrząc na to co dzieje się w naszym
realnym życiu, takie...codzienne. Straszne. A jednak proste.
Zaskakujące. A powinno być takie oczywiste... Warto przeczytać!
Marta Obuch "Odrobina fałszerstwa" - kryminał? Sensacja? Komedia? A może
książka z typu "literatury na obcasach"?... Tak naprawdę to wszystko po
trochu. Jest to książka z intrygą, z policją, wymierzającą samemu
sprawiedliwość mafią, ale jednocześnie pełna humoru. To jak rozmawiają
ze sobą bohaterowie książki, jakie teksty puszczają do siebie...Nie
jedna komedia mogłaby pozazdrościć :D Książka lekka, łatwa i przyjemna.
Ale nie tylko dla kobiet! To lektura, po którą mogą sięgnąć bez wstydu
też panowie :)
Marcin Ciszewski "www.1939.com.pl"
- książka, którą On mnie zaciekawił słuchając w podróżach audiobook.
Nie powiem, książka jest dobra! Z typu bardziej dla panów ;) Choć nie
tylko ofkors ;) Jednak początek książki jest nieco...nudnawy i ciągnący
się. Jak przebrnie się przez te wszystkie przygotowania, zapoznawania z
bohaterami. Jak w końcu znajdujemy się, nie wiadomo dlaczego, na polach
bitwy IIWŚ... Robi się gorąco i książka błyskawicznie zostaje
wciągnięta! Dla tych co się nie najedzą tą jedną częścią, są kolejne! I
zamierzam po nie sięgnąć. Bo strasznie jestem ciekawa czy wrócili do
nas, czy zostali na zawsze "zacofani" ;)
Simon Beckett "Chemia śmierci" - uuuuu.... Książka dla ludzi o mocnych
nerwach! Taka, którą jeśli by czytano, to grubo po 22!! I to nie ze
względów scen łóżkowych ;) Tam chyba nawet takowych nie ma. Książka jest
perfekcyjnie napisana!!! Włos się jeży już od pierwszej strony i
uwierzcie mi groza tylko narasta! Niby jej nie ma. Niby wszystko jest
ładnie opisane, grzecznie. Ale podskórnie czuje się, że wciąż coś jest
nie tak, że zaraz, może już, coś się wydarzy... Z ciekawostek
dotyczących tej książki, to zdradzę, że dowiemy się np jak
wyglądają...etapy rozkładu zwłok! Tak dokładnie, z każdym robakiem
wżerającym się w martwe ciało aż po nowe życie wychodzące z tego ciała. I
jest to wiedza... Antropologa sądowego!! I...nie jest to kryminał ani
sensacja! To rasowy thiller!! Wciągnęłam w jeden dzień... Musiałam...
A teraz... Teraz czytam "Wyznaję" Jaume Cabre. Szczerze powiedziawszy, a
raczej napisawszy ;) to okropnie męcząca książka. Dobrze, że jest w
formacie ebooka, bo gdyby to była papierowa wersja pogryzłabym i rzucała
nią o podłogę, deptała... A potem znów biorę i czytam!
Są książki, które zaczynam czytać, ale ich nie kończę. Nie iskrzy między
nami. Nasze światy nie chcą współgrać. Nie to nie. Kolejka jest długa.
Czekają następne.
Ta książka... Jest IRYTUJĄCA!!! Czytam trochę i... Mam dość!!! Jest
totalnie zakręcona w swej prostocie. Nie wiadomo co i kiedy się kończy i
zaczyna. Czytam i narratorem jest mały chłopiec i nie wiedzieć kiedy w
jednym zdaniu ten chłopiec już nie jest narratorem, bo jest po prostu
narrator, a zaraz jesteśmy w innej epoce, wsród innych ludzi i
teoretycznie czytam o zupełnie nie związanych z głównym wątkiem
sprawach... To nie jest krótka lektóra... To prawdziwe irytujące
tomisko! I mimo, że klnę i obiecuję, że to już koniec, dość, stop, next
plizzz... To po kilkunastu minutach, czy nieco pózniej po prostu, znów
łapię za tego dziada! I czytam. Bo intryguje tak samo jak męczy i
irytuje! :)
A teraz zmiana tematu, bo pisanie o tej książce mnie już irytuje :)
Filmy.
Nie jestem bywalczynią kina. Nie jestem też jakoś specjalnie na bieżąco.
Po prostu podzielę się z Wami moimi odczuciami o filmach, które
obejrzałam.
1' "Pokłosie". I obejrzałam w ostatnim czasie jako pierwszy z trzech
filmów i stawiam go na piedestale!!! Jest to film, który trzeba
obejrzeć, ale trzeba być na niego psychicznie przygotowanym. Daje po
głowie. Jest mocny! Jest bezpośredni! Jest odważny! I co najgorsze, jest
prawdziwy! Choć wiele osób się tego wypiera, choć wiele osób chce wciąż
widzieć zakłamany obraz Polski!
Do jasnej cholery!?! Czy Polacy to święte krowy?!? Nie bądźmy śmieszni,
nie żyjmy w obłudzie i wiecznym zakłamaniu jacy to "my Polacy" jesteśmy
genialni, idealni, bez skazy, wybrańcy... Czego, przeprasza?!? Chyba
właśnie tego zakłamania, fałszywości i braku przyznawania się do
błędów!!! Ten film te wady obnaża. Nie! Ten film te wady wydziera z
Polaków i wywala je na widok publiczny!!! Tacy jesteśmy!!!
Łatwo mówić o tym jacy to podli, nikczemni, okrutni i nieludzcy byli
Niemcy. Jak to mordowali Żydów. Łatwo mówić, że Żydzi sami na siebie też
donosili. Przecież była policja żydowska itp itd... A Polacy to co??
Spokój, cisza i miłosierdzie?!? Hahaa... Taaa jasne! Tak samo kupowali,
tak samo mordowali i... Tak samo jak inni Niemcy czy Żydzi potrafili
pomóc. Wszystko tak samo! Owszem prowodyrami byli Niemcy! Nie da się
tego zmienić. Jednak tak samo wśród Niemców, Żydów i Polaków byli ludzie
o zniszczonej psychice, chcących władzy, chcących posiadać coś nie
należało się im, chcących przeżyć; jak i tacy, którzy narażając własne
życie, życie swoich rodzin, pomagali innym...
Odskoczyłam od filmu... No w sumie nie do końca, bo to film takie myśli
nakręca. Film o prawdziwym obliczu, i tym lepszym i tym gorszym, nas
Polaków!...
2' Drugi film... No cóż. Leci na łeb na szyję przy "Pokłosiu". I to ze
względów na tematykę i na treść... Pewnie spodoba się nie
jednemu facetowi... Jest dużo gołymi dup i seksu... A fil ten to
"Sponsoring"... Był dość mocno reklamowany, że temat poważny
(prostytuujące się studentki) i główna bohaterka Juliette Binoche...
Owszem temat ważny. Ale czy to przekazuje film?!? Według mnie nie
bardzo. Wręcz nudzi i mnie tak z lekka zniesmaczył tym, że aż tyle jest
tam seksu... Niby o prostytucji to powinno być oczywiste... Jednak mam
wrażenie, że zdjęcia były ważniejsze niż to co chciano przekazać. Może
nie bardzo zrozumiałam? Ale jeśli chce się coś przekazać, coś co ma być
tematem do dyskusji, do prób naprawienia czegoś, to wg mnie powinno być
bardziej...czytelne?!? A w tym filmie najbardziej czytelne były "sceny",
bliskie wręcz filmom późno-nocnym ;) Obejrzałam do końca, licząc na to,
że jakaś puenta, jakiś morał... I się zawiodłam. Kiepski...
3' Teraz w święta obejrzeliśmy film, o którym nawet nie wiedziałam, że
istnieje :) "A więc wojna"- sensacyjna komedia romantyczna?... Ja bym tak to mniej
więcej zaszufladkowała. Taki totalnie wyrejestrowujący film. Bez potrzeby
jakiegoś większego wysilania mózgu, żeby wręcz nie powiedzieć, że mózg
może spokojnie odpoczywać ;) Historia banalna- dwaj przyjaciele i
współpracujący ze sobą agenci zakochują się w jednej dziewczynie. Jednym
z nich jest wystylizowany goguś, który myśli że każda jest jego, a
drugi po przejściach (że rozszedł się, że syn) bardziej nieśmiały i z
tych "romantyków" ;) I jak wygląda "walka kogutów" o ta kurkę, którą gra
Reese Witherspoon. Powiem tyle, że zakończenie nie jest takie oczywiste
jakby się wydawało. Mnie zaskoczyło. :))
I na dziś to chyba wszystko. Dam znać czy nie zniszczyłam iPada czytając "Wyznaję" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz