czwartek, 6 grudnia 2012

Dietetyjki ciąg dalszy...

 Dzisiaj Mikołajki. Ale ja o czym innym... Bo ile można z tym Mikołajem ;)
 
Mija już szósty tydzień moich wypocin...tzn doskonalenia swojego ciała. Jestem z siebie dumna! Choć moje efekty nie są tak spektakularne jak Jego. No ale, nie obwijajmy... On miał i jeszcze ma nieco więcej ciałka takiego nadprogramowego. A u mnie teoretycznie nie było, bo te mierniki wskazywały, że "jestem w normie". Halo?!? Czyjej normie? ;) Moja norma to leżące od kilku lat ukochane spodnie, w które już już prawie się mieszczę. Ale jeszcze prawie :/
Nie ma co narzekać z drugiej strony, bo bez pomocy osób wyszkolonych ku temu, pewnie długo bym dochodziła, tzn wchodziła w TE spodnie ;)

Nie byłabym sobą, gdybym się nie pochwaliła swoimi osiągnięciami, które były raz mniejsze, raz większe, czasem coś "grzeszyłam"- bo to ludzka rzecz, no przecież ;-)

Zaczynałam... Z wagą 72,2kg, w obwodzie w pasie 93cm. Sporo! Sporo za dużo. Podczas ostatniego spotkania, z Dietetyczką, po pięciu tygodniach diety i ćwiczeń, które obecnie już trwają po 2 godziny trzy razy w tygodniu: waga 66,2kg!!!! :D w pasie 81cm!!!! :D  Zbliżam się wagowo do tej swojej sprzed obu ciąż, a brzucholec... Jeszcze z dyszka cm i będzie dobrze!! :)

Nie okłamując nikogo, przyznaję się, że nie zawsze było różowo. Na dzień dzisiejszy mam dość pomidorów. Już na nie patrzeć mnie mogę ;) Zaczęłam kupować różne odmiany tych malutkich, byleby coś zmienić. No i zdarzały się grzeszki :) Przyleciał mój brat. Po pięciu latach nie bycia w Polsce objadał się polskim, najpyszniejszym pieczywem. No i bądź tu mądra!! Świeża bułeczka pachnie, wędliny kuszą... I skusiłam się. Innym razem byłam w knajpie i zamiast zaplanowanej kolacji zjadłam pierogi. A to chrupnęło się jakieś ciacho, czy raz wchłonęłam drożdżówkę z serem... Mmmm pychota!!
Ale grzeszki odpokutuję regularnym i wyciskającym ćwiczeniom. Chodzę trzy razy w tygodniu. Dodatkowo ćwiczę w domu i jeszcze raz w tygodniu jeżdżę do innej gym, na inne ćwiczenia. Dzięki temu moje grzeszki zostają wypalone. :)
Inny kryzys to okres po trzecim tygodniu, kiedy waga spadła zaledwie o dwie dziesiąte kilograma :/ Nie było mi wesoło. Ale pocieszyła mnie i wytłumaczyła mi taki stan rzeczy Dietetyczka. Muszę pamiętać, że jestem po porodzie. Kobiecy organizm regeneruje się przez rok! I mój organizm szybko dostosował się do nowych nawyków żywieniowych. Aby ruszyć wagę, Dietetyczka zmieniła mi menu. Po tygodniu blisko 2kg spadły! Teraz, aby organizm się nie przystosowywał, mam co tydzień inaczej układany plan. Co to znaczy? Że w jednym tygodniu mam np.4 posiłki, a w drugim 5 ale mniejszych. No i waga drgnęła i spada! :)

Aż boję się świąt... W tym czasie tyle pokus... Najważniejsze, żebym utrzymała wagę, żebym nie nagromadziła świątecznych zapasów! :)
Dzięki tej diecie i ćwiczeniom zauważyłam wielka poprawę kondycji!! Po pierwsze bóle pleców zniknęły! Po drugie granica zmęczenia jest dalej. Granica obciążenia jest większa.
Jak zaczynałam, to np. na bieżni spokojny bieg to 6,5km/h , szybki- gdzie łapałam zadyszkę to 7-7,2km/h. Teraz? Dzisiaj np.godzinę biegłam 7,5km/h na 5 poziomie nachylenia! Ćwiczenia mięśni nóg zaczynałam przy obciążeniu 20-25kg, w zależności od rodzaju ćwiczenia, a teraz 35-40kg! Mimo zmęczenia, mam ochotę na jeszcze! Im więcej ćwiczę, tym więcej chcę ćwiczyć! Uzależniłam się od tego. Marzy mi się bieżni w domu! Mogłabym codziennie sobie biegać, niezależnie od pogody czy sytuacji kryzysowych z dziećmi... Jest czas- hop na bieżnię. Kiedyś będę miała! Zobaczycie :)


A teraz coś dla lubiących mocne wrażenia i horrory :) Ci co są wrażliwsi... 
                   zaraz po ciąży                            5 miesięcy po ciąży
 
Tak więc, nie nudzą tyle o sobie... spodnie- here I come :-D

3 komentarze:

  1. Marcin (magiera182)6 grudnia 2012 22:20

    Oj Marta spora waga miałaś
    ale jest dobrze że mniej masz
    a zdjęca to bardzo wyszłaś pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej magiera :) Ano...niestety ciąże nie służą zgrabnej sylwetce ;) Ale wzięłam się za siebie - nie dam się :) I dziękuję za komplement :) Takich więcej proszę ;)

      Usuń
  2. A ja wróciłam na onet :) Witam serdecznie, pozdrawiam gorąco i zapraszam w moje skromne progi :) lustro-mojej-duszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń